Zapraszam do recenzji, w której – tym razem – niespecjalnie dbałem o powierzony mi egzemplarz. W ramach testów telefon kolejno: topiłem, rzucałem o asfalt i kamienie, a także przejechałem samochodem. Czy pancerny Hammer Energy 18×9 przetrwał aż tak surowe testy? Sprawdźmy!
Wygląd
Ośmiokątnej konstrukcji Energy 18×9 nie sposób pomylić z innym telefonem, no chyba, że z poprzednim modelem Energy. Ten Hammer już na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie solidnego i przeznaczonego również do zupełnie innych celów niż „zwykłe” smartfony.
Telefon jest bardzo ciężki – jego masa przekracza 250 g! Czuć go w kieszeni i w dłoni, ale bardzo wygodnie się go trzyma. Wpływ na to ma zapewne obudowa, która wygląda jak wysokiej klasy etui ochronne. To jednak nie futerał, a fabryczne body składające się z porządnego materiału sztucznego i metalowych płytek. Te ostatnie robią bardzo dobre wrażenie estetyczne.
Front – oprócz niecodziennego kształtu – zwraca swoją uwagę pomarańczową otoczką. To rant, który ma chronić duży wyświetlacz dotykowy. Producent nie szedł w tym przypadku z duchem czasu i ramki są szerokie (zwłaszcza górna i dolna belka). I bardzo dobrze – dzięki takiemu zabiegowi ekran jest mniej narażony na uszkodzenia, a przecież o to chodzi w telefonach Hammer. Na górnej belce znajdziemy kamerkę do selfie, głośnik i diodę powiadomień.
Tył wygląda futurystycznie. Idealnie telefon nadawałby się do filmów z serii „Obcy” czy „Pamięć Absolutna” z Arnoldem Schwarzeneggerem. Przy okazji mógłby mu służyć za… broń – pancerna i legendarna Nokia 3310 może się kryć. Swoim stylem może nawet przypominać gamingowe konstrukcje, lecz tym razem najważniejsza jest nie wydajność, a wytrzymałość. Również na pleckach znajdziemy pomarańczowe akcenty, które ze srebrnymi (metalicznymi) wstawkami i czarnym tłem wyglądają naprawdę dobrze. Na górze melduje się pojedynczy aparat fotograficzny z lampą doświetlającą, którego otacza napis WATERPROOF i czytnik linii papilarnych. W centralnej części znajduje się z kolei logo producenta, na samym dole zaś głośnik (o którym nieco więcej w dalszej części tekstu) z podpisem „Manufactured in China”.
Wyświetlacz Hammera Energy 18×9
Wyświetlacz | IPS TFT 5,7" 720x1520 pix, 282 ppi |
Aparat tylny | 13 Mpix, f/2.0 |
Aparat przedni | 8 Mpix |
Ekran Hammera może być piętą achillesową w jego pancernej konstrukcji – to była moja pierwsza myśl po rozpakowaniu telefonu. Wyświetlacz jest spory, ale – jak już wspominałem – nie wypełnia całego frontu, lecz około 68%, a jego przekątna wynosi 5,7″. Jest to ekran wykonany w technologii IPS TFT o przeciętnej rozdzielczości 720 na 1440. W sumie daje to zagęszczenie pikseli na cal na poziomie 282 ppi.
Kąty widzenia są więcej niż zadowalające, a pomimo dość niskiej rozdzielczości wyświetlany obraz całkiem ładny. Czcionki nie są w żaden sposób poszarpane, ale muszę się doczepić do kwestii polaryzacji. Spoglądając na telefon ustawiony pionowo w okularach polaryzacyjnych zobaczymy… ciemny ekran, co spotkało swego czasu m.in. flagowego Honora 9. Może być to szczególnie uciążliwe przy prowadzeniu samochodu, kiedy często zerkamy na mapę GPS wyświetlaną na ekranie telefonu. Pomaga jego odwrócenie w pozycji horyzontalnej – wtedy wyświetlacz jest czytelny.
Jak już wcześniej wspomniałem, ekran 5,7″ jest otoczony efektywnie wyglądającym rantem, który wystaje poza obrys panelu o jakiś 1 mm. Sam ekran chroniony jest ponadto szkłem Gorilla Glass 3. W dalszej części przekonacie się, jak wypadła jego odporność na różnego rodzaju upadki.
Podzespoły
Procesor | MediaTek MTK6739, czterordzeniowy 1,50 GHz |
Pamięć RAM | 3 GB |
Pamięć telefonu | 32 GB |
Slot na karty pamięci | tak, do 128 GB |
Hammer Energy 18×9 to czołg wśród smartfonów – bardzo odporny, lecz niekoniecznie szybki. Napędza go bowiem czterordzeniowy MediaTek MT6739 taktowany zegarem 1,50 GHz. W porównaniu do poprzedniej generacji producent zwiększył pamięć operacyjną RAM z 2 do 3 GB. Telefon nie sprawiał mi problemów, choć z pewnością po paru miesiącach złapie zadyszkę. O ile 3 GB RAM nie jest tragedią, to Hammer mógł pokusić się o bardziej wydajny procesor, ale w końcu zamysł był inny – przede wszystkim niespotykana odporność, a reszta parametrów miała pozostać na dalszym planie.
Na pokładzie Hammera znajdziemy fabrycznie zainstalowanego Androida 8.1 Oreo. Telefon obsługuje Dual SIM oraz karty microSD do 128 GB. Cieszy obecność czytnika linii papilarnych. Został on umieszczony na pleckach i sprawdza się dobrze – rzadko kiedy się myli. Mam jednak jedno małe zastrzeżenie: telefon ma służyć również w sportach ekstremalnych, a wystarczy mokry palec, by skaner przestał działać. Na szczęście Hammer zadbał o kolejny biometryczny sposób odblokowania telefonu – rozpoznawanie twarzy!
Bateria | Li-Po 5000 mAh |
System operacyjny | Android 8.1 Oreo |
Wymiary | 160,0x77,2x14,8 mm |
Masa | 254 g |
Dual SIM | tak |
Czytnik linii papilarnych | tak, na tylnej obudowie |
Sloty i moduły | słuchawkowe 3,5 mm, USB-C, Bluetooth 4.2, NFC |
Debiut na rynku | II kwartał 2018 |
Skaner twarzy działa wystarczająco szybko i rzadko nie rozpoznaje twarzy swojego właściciela. W praktyce może okazać się mało użyteczny, jeżeli mamy założony na głowie kask czy jesteśmy cali z błota po runmageddonie. Skaner gorzej działa w słabych warunkach oświetleniowych. Jest to jednak ciekawa funkcja, z której na co dzień można swobodnie korzystać.
Aparat Hammera Energy 18×9
Hammer Energy 18×9 robi zdjęcia. Po prostu. Ten telefon ma być megaodporny, a do pięknych zdjęć niech posłuży Huawei P30 Pro.
Za fotografie odpowiada pojedynczy obiektyw IMX135 produkcji Sony o matrycy 13 Mpix i przysłonie f/2.0. Da się nim zrobić niezłe zdjęcia, ale nie jest to jego główna zaleta – nie pod tym kątem został w końcu zaprojektowany. Hammer umożliwia wykonywanie dość ładnych fotek w dobrych warunkach oświetleniowych, które całkiem dobrze wyglądają na ekranie telefonu. Nieco gorzej jest przy powiększaniu kadru czy po wrzuceniu na komputer. Według mnie aparat Hammera Energy 18×9 i tak jest wystarczający.
Pomniejszone zdjęcia umieszczamy w poniższej galerii, z kolei w oryginalnym rozmiarze na końcu niniejszej recenzji.
Wytrzymałość Hammera Energy 18×9
Zanim jednak przejdziemy do testów empirycznych, parę słów o tym, co „na papierze”. Hammer Energy 18×9 jest całkowicie pyło i wodoszczelny (klasa IP68). Jednak w przeciwieństwie do większości innych wodoodpornych smartfonów, Hammer jest również odporny na uszkodzenia mechaniczne. W dziesięciostopniowej skali może poszczycić się klasą IK08, a więc odpornością na udar o energii 5 J. W praktyce oznacza to wytrzymałość na uderzenie młotkiem o masie 1,7 kg z wysokości 29,5 cm.
Rodzaje testów Hammera Energy 18×9
1. Kąpiel piaskowa – odporność na pył
Hammer Energy 18×9 zdaje się lubić wakacyjną pogodę i kąpiel słoneczną. Zwłaszcza na plaży – piasek nie robi na nim większego wrażenia. Zakopałem go na tyle głęboko, że po pewnym czasie miałem problem z jego odnalezieniem. Odkopany i odkurzony działał (i wyglądał) jak nówka. Nic dziwnego – Hammer jest całkowicie pyłoszczelny (IP68), więc ziarenka piasku nie mogą mu nic zrobić – są zdecydowanie zbyt duże, a obudowa Hammera piekielnie szczelna.
Niewiele brakowało, a Hammer spędziłby nockę w zakładzie piekarskim, niestety długie zwolnienie lekarskie znajomego piekarza udaremniło moje plany. Mąka jest istnym zabójcą telefonów – kolega załatwił w ten sposób niejeden model, a jedyny, który u niego przetrwał w pracy, to stara i poczciwa Nokia E72 z Symbianem na pokładzie.
2. Topienie w akwarium – odporność na wodę
Nasze redakcyjne krewetkarium nie zrobiło szkody Samsungowi Galaxy S10+ i Huaweiowi P30 Pro. Hammerowi Energy 18×9 również. Przeleżał w wodzie jakieś 10 minut, a według swojej normy (IP68) ma wytrzymać nawet trzykrotnie dłużej. Tylko krewetki nie były zadowolone.
3. Zalewanie mocnym strumieniem wody
Co prawda „na papierze” Galaxy S10+, P30 Pro i Energy 18×9 spełniają identyczne normy wodoszczelności, to tylko w tym ostatnim odważyłem się na mocne polewanie silnym strumieniem wody. Ciśnienie statyczne w akwarium to jedno, dynamiczne zaś – to drugie. Skierowałem więc strumień wody również na głośnik i mikrofon, ale bez wpływu na ich kondycję. W przeciwieństwie do większości innych wodoodpornych telefonów, Hammer Energy 18×9 ma szczelnie zakrywane porty ładowania i karty SIM/pamięci!
4. Rzucanie na płaską podłogę – odporność na upadki
Mój Energy 18×9 nie miał łatwego życia. Był rzucany o drewnianą posadzkę – nawet z wysokości 1,5 m! Gumowo-plastikowa obudowa świetnie amortyzowała upadki, a wystające ranty chroniły wyświetlacz telefonu. Kilkanaście mocnych upadków na podłogę, a także fikołki na betonowych schodach nie zrobiły na nim żadnego wrażenia! Na ekranie można było znaleźć jedynie jedną bardzo delikatną ryskę, która nie była wyczuwalna pod opuszkiem palca. W dodatku była widoczna tylko pod odpowiednim kątem przy wyłączonym wyświetlaczu.
5. Rzucanie o kamienie
O ile Hammer jest pancerny w przypadku upadków na płaskie powierzchnie jak chodnik, posadzka czy nawet schody, to zdecydowanie większe ryzyko istnieje w przypadku uderzenia o wystającą przeszkodę. Wtedy rant nie jest w stanie osłonić wyświetlacz, który jest głównie (lub wręcz jedynie) narażony na uszkodzenia mechaniczne.
Jeden z kolejnych rzutów telefonem o kamienny szlak w górach spowodował pierwsze poważniejsze uszkodzenia. Hammer miał pecha, gdyż „nadział” się ekranem na wystający kamień. Wiedziałem, że coś jest nie tak w momencie samego uderzenia – na poniższym filmiku można usłyszeć charakterystyczny trzask.
Ekran nie rozpadł się jednak na milion kawałków. Znalazłem tylko pojedyncze pęknięcie i nieliczne odrapania. Funkcjonalność telefonu pozostała bez zmian – wszystkie funkcje Hammera wciąż działały. Wydaje mi się również, że chyba wciąż pozostał (przynajmniej w pewnym stopniu) wodoodporny. Dosłownie kilkanaście minut później dopadła mnie ulewa, a te w górach bywają bardzo gwałtowne… O ile swojego osobistego smartfona schowałem w plastikowym opakowaniu i umieściłem go w plecaku, to Hammera wciąż trzymałem w bocznej kieszeni swoich trackingowych spodni. Dopiero po pewnym czasie spostrzegłem, że mam dodatkowy balast – oprócz ważącego 254 g smartfona miałem w kieszeni bajorko wody. Jednak i tym razem Energy 18×9 okazał się być niewzruszony. A skoro o masie mowa, działa ona raczej na niekorzyść Hammera, gdyż generalnie upada on na ziemię z większym impetem niż lżejszy telefon.
W końcu jednak Hammer musiał skapitulować. Wydaje mi się, że wcześniejsze pękniecie nadwyrężyło solidność konstrukcji, ale nie bez znaczenia pozostaje fakt, iż tym razem był raczej na przegranej pozycji. Rzucony z impetem odbił się od podłogi wyłożonej kafelkami i – nie będąc w stanie wyhamować – zderzył się z betonowym cokolikiem, chyba właśnie wyświetlaczem. Efekt widać na poniższych zdjęciach. Co istotne – telefon wciąż pozostał funkcjonalny, a żaden moduł nie został uszkodzony! Trzeba było jednak uważać na opiłki na ekranie.
6. Przejechanie samochodem – testy mechaniczne
Wspomniana wcześniej norma IK08 miała zapewnić odporność przed ciałem o masie 1,7 kg, które upada z wysokości niecałych 30 cm. Postanowiłem jednak zwiększyć obciążenie do… 1290 kg. Tyle bowiem wynosi masa własna mojego samochodu. Ze mną na pokładzie było to ponad 1370 kg, choć oczywiście obciążenie punktowe było „nieco” mniejsze. Co na to poraniony Hammer?
Szybciej wykrzywię wahacz w Alfie Romeo niż zniszczę Hammera Energy 18×9. Przy najechaniu dało się usłyszeć charakterystyczne chrupnięcie, ale to tylko efekt pojawienia się kolejnej delikatnej pajęczynki, która niemal nie wpłynęła na dalsze działanie telefonu. Niemal, bo rysy nieco zasłoniły przednią kamerkę, przez co odblokowanie twarzą jest znacznie wolniejsze, lecz wciąż „daje radę”. Selfie wychodzą jednak mniej wyraźnie – widać smugi będące wynikiem popękania szkła przedniego aparatu. To jednak nic – niedawno znajomy niechcący przejechał motocyklem swojego HTC U12+. Obecnie poszukuje nowego telefonu.
Nawet 15-minutowy postój pojazdu na Hammerze nie wpłynął na jego żywotność. W obu przypadkach telefon położony był popękanym ekranem do dołu, a spoczywał na nim ciężar około 410 kg (zakładając, że rozkład masy samochodu na przednią i tylną oś wynosi 60:40). Chyba całkiem nieźle?
Jak dla mnie, to ten telefon jest megapancerny! Trzeba tylko uważać na ekran – osobiście nakleiłbym na niego szkło hartowane.
Audio
Wracamy na ziemię. Hammer Energy 18×9 ma pojedynczy głośnik umieszczony w dolnej części plecków. Gra naprawdę głośno, zarówno na słuchawkach, jak i bez. Tutaj moje sprostowanie – gdzieniegdzie można znaleźć informację, że Energy 18×9 ma minijacka 3,5 mm. To nieprawda – nie posiada klasycznego złącza słuchawkowego, ale w zestawie startowym znajdziemy przejściówkę na słuchawki. Swego czasu na takie rozwiązanie nieco narzekałem np. w testowanej Xperii XZ3, ale rozumiem, że jego pozbawienie w Hammerze wpłynęło korzystnie na jego wodoszczelność, a być może również inne parametry. Niestety nie posłuchamy muzyki przy jednoczesnym ładowaniu telefonu.
Sama jakość dźwięku jest jak najbardziej OK. Według mnie gra nawet lepiej niż np. Redmi Note 7, a na pewno nieporównywalnie głośniej. I to pomimo niezliczonych upadków, kąpieli w wodzie czy piasku – po tylu przeżyciach gra jak fabrycznie nowy!
Bateria
Niezniszczalny telefon zasilany potężną baterią? Tak – Hammer Energy 18×9 posiada wbudowany akumulator Li-Po o pojemności aż 5000 mAh! To naprawdę sporo. Nie mogło jednak być inaczej. O ile producent mógł nieco iść na kompromis związany z procesorem czy aparatem, to długi czas pracy na jednym ładowaniu musiał być zoptymalizowany. W końcu będzie można podróżować po górskich szczytach bez obaw o rozładowanie telefonu i bez powerbanka. W zasadzie to ten Hammer sam w sobie jest powerbankiem.
Energy 18×9 długo się rozładowuje, lecz… szybko się ładuje do pełna! Zadbano bowiem o funkcję szybkiego ładowania. Według oficjalnych danych producenta wystarczy 2,5 godziny, aby naładować do pełna całkowicie rozładowany telefon.
Podsumowanie – czy opłaca się kupić Hammera?
Hammer Energy 18×9 jest wołem roboczym, a nie galopującym mustangiem, u którego złamanie nogi oznacza pewną śmierć. Hammer niekoniecznie zamelduje się pierwszy na mecie, ale z pewnością do niej dotrze.
To świetna propozycja dla osób, które biorąc telefon w dwuletnim abonamencie zawsze wypełniają umowę z uszkodzonym telefonem lub zupełnie innym aparatem, gdyż ten zakupiony u operatora nie dożył do końca kontraktu. Szukasz bardzo wytrzymałego telefonu z racji np. wykonywanego zawodu czy sportu? Jednocześnie chcesz, aby był to model z dotykowym wyświetlaczem i stałym dostępem do sieci i w dodatku w niskiej cenie? Jeżeli tak, to Hammer Energy 18×9 powinien spełnić Twoje oczekiwania.
Ten pancerny smartfon ma niezłe audio, wystarczający aparat i funkcje dostępne u większości średniobudżetowych smartfonów, w tym np. NFC. Osobiście nastawiałem się przede wszystkim na jego wytrzymałość i się nie zawiodłem. Sugeruję jedynie zadbać o dodatkową ochronę ekranu – jeżeli telefon ma ulec uszkodzeniu, to pierwszym elementem będzie właśnie wyświetlacz. Naklejenie szkła hartowanego dobrej jakości powinno uchronić go przed niektórymi upadkami, na które i tak jest nieporównywalnie bardziej odporny od „klasycznych” modeli.
Zalety:
- bardzo wytrzymała konstrukcja
- pyło i wodoodporna obudowa (IP68)
- wysoka odporność mechaniczna (IK08)
- niska cena
- bardzo mocna bateria – długi czas pracy na jednym ładowaniu
- funkcja szybkiego ładowania
- ciekawe wzornictwo
- wystarczający aparat fotograficzny
- skaner twarzy
- niezłe i głośne audio
- dodatkowy przycisk migawki aparatu
Minusy:
- ekran piętą achillesową pancernego Hammera – najlepiej zadbać o dodatkowe szkło
- średnie podzespoły (procesor, RAM)
- słabo rozwiązana kwestia polaryzacji ekranu
- brak jacka 3,5 mm
Zdjęcia do pobrania w oryginalnym rozmiarze:
Jesteśmy w Google News - obserwuj nas i bądź na bieżąco!