Pomoc Dodaj telefon Karta SIM icon add sim family icon triangle down icon settings icon filters icon filters-2 icon edit pen icon smartphone icon net phone icon net home

Nie popełniaj moich błędów wybierając ofertę komórkową

Historia GSM

Była Heyah, Plus, Play. Który operator i plan taryfowy będzie następny? Czy będzie to oferta na kartę czy może bezterminowy abonament? Tak, to są moje prywatne rozterki. A czasu na podjęcie decyzji mam niewiele – raptem niecały miesiąc. To będzie największa zmiana dotycząca mojego prywatnego telefonu komórkowego od prawie 8 lat, kiedy zmieniłem Plusa na sieć Play. Będzie to jednocześnie powrót do prepaidu, z którego zrezygnowałem nieco ponad 2 lata temu.

Ja również korzystam z telefonu

Pewnie zastanawialiście się niejednokrotnie z jakiej taryfy GSM korzystam. Tak się składa, że już kilkukrotnie migrowałem między różnymi operatorami, a nawet dwukrotnie zmieniałem numer na nowy. Kolejna przesiadka operatora już 1 lutego – wtedy mija bowiem miesiąc wypowiedzenia w dotychczasowej sieci komórkowej, ale ja jeszcze nie podjąłem ostatecznej decyzji – którą ofertę wybrać? Mam kilka faworytów, ale wpierw chciałbym podzielić się moją historią z telefonami komórkowymi w porządku chronologicznym.

Początek w Heyah

Z wyborem pierwszej oferty GSM w życiu był nie lada problem. Na rynku były w zasadzie tylko Plus, Era oraz Idea z ich markami (Simplus, Tak Tak, POP, Heyah). Miałem wówczas 16 lat i chodziłem do 1 klasy LO. Większość znajomych miała już pierwsze telefony w gimnazjum, ale część z nich padała ofiarą kradzieży, stąd świadoma decyzja o przeczekaniu do szkoły średniej. A kiedy gimnazjum było już tylko odległą przeszłością, nadszedł czas na wybranie taryfy. I pojawił się problem, bo nie były oferty z reguły nie należały do najtańszych. Na szczęście już wtedy niszę dla młodszych użytkowników zdobyła Heyah, oferując tanie taryfy. Wybrałem więc Heyah na kartę – doładowanie miesięczne minimum 20 zł, a ceny połączeń i SMS-ów były raczej na standardowym wówczas poziomie:

Największą zaletą była jednak cena za SMS-y wewnątrz sieci – jedyne 3 grosze za każdą wiadomość! To był hit, zważywszy, że ceny u konkurencji oscylowały wokół 20-30 groszy, a może nawet więcej… Na moje szczęście, stosunkowo dużo znajomych również korzystało z ofert tego operatora, a więc przynajmniej pisanie wiadomości tekstowych nie należało do drogich usług. Obecnie za tę cenę miałbym „nieco” lepszą ofertę w tej sieci:

Kartę SIM używałem początkowo w niezniszczalnym Siemensie C45 (upadek z 4 piętra nie zrobił na nim większego wrażenia), którego używał wcześniej tata. Końcem 2005 roku został on zmieniony na fabrycznie nowego Siemensa MC60 (jeden z pierwszych z wbudowanym aparatem fotograficznym), który bez umowy kosztował wówczas 249 zł. Po około roku odziedziczyłem istną legendę wśród telefonów komórkowych – model Sony Ericsson T610. Niestety miał jedną wadę – często zacinający się dżojstik, który w moim egzemplarzu działał jeszcze gorzej, a to przez zalanie go kawą… Wytrzymałem pół roku i pod koniec 3 klasy LO dostałem telefon w mixie. W Plus mixie.

3-letni romans z Plusem

A raczej w MixPlusie (dzisiejszy Plus MIX). Umowa na 36 doładowań po 30 zł miesięcznie (w rzeczywistości wyszło więcej, gdyż niejednokrotnie ładowałem dodatkowo po 5-10 zł na miesiąc) i telefon Sagem MY501x. Był to jednak krok wstecz – oferta była droższa, a jakościowo gorsza od Heyah na kartę. Koszt wiadomości SMS to 20 groszy do wszystkich – w Heyah było lepiej. No tak, tym razem skupiłem się na tym, aby dostać niezły telefon w niskiej cenie. Oto mój dawny MixPlus:

I pomyśleć, że dziś za te same pieniądze Plus MIX oferuje znacznie więcej:

Sagem MY501x to bardzo solidny średniak z funkcją obsługiwania MP3. Nawet pamięć wewnętrzna była – jak na tamte czasy – spora, bo aż 32 MB (SE T610 miał zaledwie 2 MB…). Kosztował on w umowie 99 zł w jednorazowej opłacie startowej, a do zestawu Plus dorzucił… kartę pamięci miniSD o pojemności aż 128 MB! Koledzy aż zielenieli z zazdrości.

Niestety żywot Sagema zakończył się tragicznie po nieco ponad 2 latach, kiedy to upadł na kafelki – nie był to jego pierwszy poważny upadek, lecz niestety ostatni. Na szczęście kolega miał na zbyciu zadbanego SE Z520 i to śmieszną cenę 50 zł. Był to mój pierwszy i zarazem ostatni telefon z klapką. Niestety nie posiadał slotu na kartę pamięci, ale bardzo wygodnie pisało się na nim SMS-y. W międzyczasie skończyło się moje zobowiązanie MixPlusa i niemal od razu szukałem znacznie lepszej oferty… Nie było to najłatwiejsze zadanie, gdyż nie istniał jeszcze wtedy Komórkomat, ale znalazłem najlepszą wówczas taryfę na kartę – Play Fresh.

Play wtedy i dziś

Była wiosna 2009. Po raz ostatni zmieniłem numer, tym razem zakupując kartę SIM sieci Play. Opłaty również wynosiły 30 zł miesięcznie, ale miałem w nich zagwarantowane:

Co więcej, niewykorzystane SMS-y przechodziły na kolejny miesiąc. Można było w ten sposób uzbierać maksymalnie 5000 darmowych wiadomości SMS. Na przełomie lipca i sierpnia zakupiłem za 500 zł Samsunga Avilę bez umowy, mojego pierwszego smartfona. O ile można go tak nazwać – z racji swoich ograniczonych funkcji był to raczej telefon z ekranem dotykowym. Nie sposób było wykorzystać 1000 darmowych SMS-ów. Ba, nawet nie pamiętam, ile one kosztowały po wyczerpaniu pakietu. Tak naprawdę pulę 30 zł miałem do wykorzystania na rozmowy i Internet, gdyż kupowałem niewielkie paczki 100 i 250 MB za kilka złotych. Ale to nie koniec zalet – osoby dzwoniące do mnie z innych sieci nabijały moje promocyjne konto – każde pełne 2 minuty rozmowy dawało mi 1 minutę gratis! A ponieważ miałem kolegę, który już w 2011 chwalił się nielimitowanymi minutami do wszystkich sieci, korzystałem… Prawdziwe Perpetuum Mobile! Niestety, 2-letnia Avila zaczęła odmawiać posłuszeństwa.

Aby uniknąć kolejnych wydatków związanych z zakupem nowego telefonu, odziedziczyłem stary model, tym razem w świetnym stanie, bez jakiejkolwiek ryski (bo po mamie) – Sony Ericsson K550i z 2007 roku. Przeleżał ponad rok w półce, ale wystarczyło jedynie ściągnąć blokadę simlock Ery, aby się nim cieszyć. Okazał się on być nadzwyczaj udany i solidny. Oprócz Internetu oferował wszystko to, co powinien mieć telefon komórkowy. Lecz na horyzoncie pojawiła się nie lada okazja – Motorola Flipout od kolegi w cenie zaledwie 100 zł. I to z Androidem na pokładzie!

Specyficzny smartfon w kształcie mydelniczki z rozkładaną klawiaturą (a raczej ekranem, który osłaniał fizyczną klawiaturę QWERTY) miał swoje wady i zalety. Do plusów należy zaliczyć możliwość pisania zarówno na zwykłej klawiaturze, jak i na ekranie dotykowym. Minusem była z kolei fatalna bateria i wygląd, ale o gustach się nie dyskutuje. Na szczęście po kilku miesiącach zamieniłem go na fabrycznie nowego LG L5 I generacji zakupionego bez umowy. Był to znaczny przeskok jakościowy, choć i tak był to raczej model z niższej półki. I na dodatek już wtedy (grudzień 2013) nie robił szału, ale cóż – tak jakoś z nim wyszło, ale to chyba tylko dlatego, że w ostatniej chwili powstrzymałem się od zakupu podejrzanego HTC Desire Z, o czym już pisałem kiedyś w tym artykule.

Minął kolejny rok, a ja wciąż używałem tej samej taryfy Play Fresh z 2009 roku. Już nie była ona taka „świeża” mimo, że wskazywała na to jej nazwa. Każdy znajomy miał smartfona najnowszej generacji (nieważne, z jakiej półki cenowej), a ja znowu miałem model technologicznie rodem sprzed 2-3 lat. No i moje „Perpetuum Mobile” w postaci ekstra minut przestało wystarczać, tak samo niewielkie paczki internetowe – jedynie pod względem SMS-ów nie mogłem narzekać. Postanowiłem jednak zrobić kolejny krok i… przejść na abonament. Padło na taryfę Play Formuła Smartfon Unlimited, która prezentowała się tak:

Było dokładnie 22 grudnia 2014 roku, wczesny wieczór. Wtedy Play oferował w tej cenie tylko 1 GB. Do tego dostałem smartfona LG L Fino za złotówkę – całkiem porządny wówczas model ze średniej półki (a przynajmniej dla mnie wystarczający). Szybko jednak okazało się, że apetyt rośnie w miarę jedzenia… O ile wcześniej 250-400 MB starczało na miesiąc, to teraz – przy lepszym smartfonie – pakiet 1 GB trzeba było racjonalnie wykorzystywać! A ponieważ często narzekam na słaby zasięg Play w mojej okolicy, postanowiłem po raz kolejny zmienić sieć. Tym razem podjąć w 100% świadomą i przemyślaną decyzję.

Moich 5 faworytów na przeniesienie numeru

Faworytów mam kilku. Nie będę się o nich rozpisywał, tylko je przedstawię – z pewnością wybiorę któregoś z nich:

Podsumowanie

Wybór Heyah na kartę i Play Fresha uważam za najlepszy z możliwych ówcześnie wyborów. Z kolei związanie się na długoterminową umowę z siecią Plus i Play nie będę wspominał zbyt dobrze. Jestem pewny, że dzięki Komórkomatowi kolejna decyzja będzie optymalna, wszak moje wybory to istna sinusoida – tym razem musi być dobrze. Jeżeli również chcesz być pewny swojej wybranej oferty, porównaj ją z pakietami konkurencyjnych operatorów komórkowych.

Jesteśmy w Google News - obserwuj nas i bądź na bieżąco!

4.2/5 - (29 votes)
Subscribe
Powiadom o
6 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

Brak informacji, że w ofercie a2mobile w pakiecie jest tylko 100 minut na stacjonarne, a brak limitu tylko na komórki.

Lajt z promocją „Strzał w 10” to rzeczywiście doskonała oferta :) Chodzi Ci o kody w Plusie?

Ciekawy tekst :)

Pisząc ten artykuł nie wiedziałeś jeszcze chyba o ofercie T-mobile? Czy teraz ta oferta dołączyłaby do powyższej listy?
A jeszcze pytanie z innej beczki. Czy karte SIM z PLAY, którą teraz doładowuję córce co jakiś czas mogę przenieść do T-mobile na ten nowy abonament?

Wiedziałem i tę ofertę również warto brać pod uwagę. Jak na ironię, w zeszłym tygodniu zadzwonili do mnie z biura utrzymania klienta Play. Nie ukrywam, że mile zaskoczyli mnie promocjami. Tyle tylko, że podstawowa kwestia (przez którą głównie wypowiedziałem umowę) pozostaje niezmienna – czyli zasięg.
Nie powinno być problemu z przeniesieniem numeru, tyle, że ta oferta T-Mobile to nie abonament, a prepaid :) (o ile mówimy o tej samej ofercie za 25 zł)

Zgadza się – ta informacja zawsze znajdowała się w tej ofercie, ale w wyniku aktualizacji najwidoczniej została omyłkowo skasowana. Poprawiamy i dziękuję za czujność! :)

Właściciel serwisu komorkomat.pl nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od użytkowników, którzy korzystali z usługi lub towarów, na temat których zamieszczają komentarze. W serwisie publikowane są zarówno pozytywne, jak i negatywne komentarze użytkowników.