
Nic nie ma za darmo – z takiego założenia wychodzą rodzimi właściciele telekomów. Postanowiłem zaufać miłej pani z infolinii i podpisałem 2-letni cyrograf na usługę no limit. Rezultat? Nauczyłem się czytać regulaminy od deski do deski.
Każdy z nas oczekuje czegoś innego. Nie inaczej sprawa wygląda w przypadku doboru odpowiedniej oferty GSM. Na rynku znajdziemy dosłownie wszystko – od masochistycznynego my ci dajemy kartę SIM, a ty płać za wszystko, aż do całkowitego (tylko w teorii) braku ograniczeń.
Rok temu postanowiłem zaufać jednemu z czterech największych operatorów w Polsce – tylko dlatego, że miła pani z infolinii zaoferowała mi wymarzonego Samsunga Galaxy S6 Edge w dość atrakcyjnej cenie. Lubię gadać, pisać i grzebać po necie, więc brak limitu był mi na rękę. Nigdy nie przywiązywałem uwagi do zapisów umowy, bo nie miałem okazji spotkać się z większymi problemami, jak np. ukrytymi opłatami. Co mnie naszło, że w końcu to zrobiłem? Problemy z szybkością LTE…
Wieczór. 3 urządzenia wykorzystują internet w telefonie, aż tu nagle monit o wyczerpaniu pakietu danych i lejku na szybkości łącza. Jako posiadacz pseudo-nolimitu dzwonię na infolinię. Po zapoznaniu się z 55-minutowym kawałkiem jednej ze znanych polskich piosenkarek przechodzę do rozmowy z konsultantem. W tym momencie włączył mi się klasyczny Janusz (bez urazy dla Januszów): Prze pani internet mi nie działa i wywala komunikat. Co robić. Po chwili pada diagnoza. Ma pan limit na usłudze nolimit, proszę sprawdzić umowę. Żadna emotikona nie odda wyrazu mojej twarzy.
Nielimitowana oferta Play:
Ponad setka paragrafów i jest. Tłumacząc na polski: Po wyczerpaniu 100 GB danych sieć automatycznie ograniczy szybkość usługi do wartości zachęcającej do zakupu dodatkowego pakietu. Myślę sobie – ok dałem się zrobić jak małe dziecko zaślepione blaskiem wymarzonej zabawki.
Mija rok. W tym czasie znalazłem całkiem fajny sposób na kontrolę ilości wykorzystywanego internetu w telefonie, lecz pewien niedosyt pozostanie do końca umowy – gdzieś pod koniec 2018 roku. Byłem tylko jedną z wielu osób, które dały się nabrać na reklamy nielimitowanego internetu LTE. Każdy operator ma coś za uszami w tej sprawie – bez wyjątku. Obecnie żaden z nich nie posiada w swojej ofercie zupełnego braku limitów – w umowach zawsze znajdziemy jakieś ograniczenia, a ich przekroczenie jest bardzo bolesne. Sprawę bada UOKiK, czego efektem są kolejne wielomilionowe kary.
Walentynki to doskonała okazja do zwierzeń. Drogi operatorze – traktowałbym Cię jak swoją drugą połówkę, lecz kłamstwem nigdy nie zdobędziesz mego serca…