W październiku minie dziewiąta rocznica narodzin Androida – najpopularniejszego mobilnego systemu operacyjnego na świecie. Używam tego cacka od pierwszej edycji i jeszcze nie tak dawno temu nie wyobrażałem sobie, że będę zdolny zdradzić miłość mojego życia i spróbować iOS-a – oprogramowania telefonów (i nie tylko) ze srebrnym nadgryzionym logiem jabłka. Powiem szczerze, że o zdrowych zmysłach nie dałbym ani złotówki za amerykańskiego ulubieńca hipsterów. No i – jasna cholera! – moja żona postanowiła mnie z tego wyręczyć…
Ciężki dzień w pracy. Minuty mijają jak godziny. W końcu długi powrót do domu, umilony korzystaniem ze sprawdzonego Samsunga S8. Wchodzę, patrzę, a tam ON. Lśniący, zabójczo piękny i wydajny… iPhone 7 Plus. Uśmiech żony złagodził szok, jakiego doznałem na widok tego „czegoś”. Tak – jestem zdeklarowanym przeciwnikiem Apple’a, gdyż uważam, że polityka cenowa tej firmy jest największym rakiem, jaki dotknął cały rynek smartfonów na świecie. Kto wie, może gdyby Amerykanie nie wołali setek dolarów za każdy telefon, to dziś najlepsze urządzenia Samsunga, Huaweia czy innego LG byłby w cenie budżetowych Alcateli (z całym szacunkiem dla Francuzów)? No ale jest jak jest i nic już z tym nie zrobimy.
Przykładowa oferta z iPhonem 7 Plus 32 GB za 769 zł:
Dość niechętnie brałem go do ręki, gdyż wiedziałem, że każde spotkanie z iOS-em było dla mnie jak zderzenie z pociągiem – po prostu nie potrafiłem się do niego przekonać. Mijały godziny, dni i tygodnie. Co wieczór siadałem i pieściłem to mało poręczne urządzenie, coraz bardziej utwierdzając się w przekonaniu co do patologicznej formy obsługi jabłkowego oprogramowania – jak można zaprojektować coś tak mało intuicyjnego i pozbawionego sensu (wieszanie psów na autorze za 3…2…1…)? Toż to jakieś tortury, ból i w ogóle. Aż przyszedł czas wakacyjnego wyjazdu do dalekiego równikowego kraju. I wszystko się zmieniło.
Z aparatem przez świat
Przejdę od razu do sedna – mechanizm robienia zdjęć w iOS-ie jest po prostu nie-sa-mo-wi-ty. Żona bez mrugnięcia okiem wykonywała naprawdę świetne fotki jedna za drugą – i nie chodzi tutaj o jakość, lecz sam sposób ich powstawania. Bardzo czytelne menu, działające bez ani jednego zająknięcia, to niewątpliwie największa zaleta tego systemu operacyjnego. Po paru dniach dałem się przekonać i rozpocząłem proces asymilacji tego urządzenia do rodziny. Pisząc ten felieton w dalszym ciągu czuję pewną odrazę do wszystkiego, co posiada logo Apple (a kysz! tak wykorzystywać cenowo swoich fanów!), lecz sam iOS powoli do mnie „dociera”. Google mogłoby się dużo nauczyć od swojego największego konkurenta – szczególnie jeśli chodzi o multimedia.
Przykładowa oferta z iPhonem 8 64 GB za 1509 zł:
Nigdy nie mów nigdy
Kiedy porzucę Androida? Nigdy. Nigdy nie przerzucę się na iOS-a, nawet jeśli ciągnięto by mnie wołami. Jestem przyzwyczajony do Androida jak pies do pana, jak człowiek do picia wody, i dziecko do darcia się w sklepie z zabawkami. Nie ma najmniejszych szans, abym umieścił Apple’a w kieszeni moich spodni, kurtki i innej części garderoby. Kwestia przyzwyczajenia w tym miejscu wygrywa ze zdrowym rozsądkiem – pomimo oczywistych zalet Amerykanina, moim dożywotnim programem będzie twór Google.