Wyobraźmy sobie, że Ferrari wyprodukowało nowy model supersamochodu. Klient kupuje lśniącą furę, która ma osiągać 300 km/h w 2 sekundy i odkrywa pod maską litrowy silnik z Volkswagena Polo… Absurd? Niekoniecznie. Wystarczy spojrzeć na kierunek rozwoju polskiej sieci LTE.
Kolejne sieci dają coraz większe paczki danych w tej samej cenie, jednak bez koniecznych inwestycji w infrastrukturę może nadejść dzień, w którym internet mobilny po prostu… przestanie działać. Przyznam szczerze, że nie wyobrażam sobie nawet najbardziej wypasionej oferty, która nie dałaby mi dostępu do pokaźnej ilości gigabajtów. Niestety, za wszystkim kryje się lawinowy wzrost zapotrzebowania na wydajne stacje przesyłowe – BTS-y. Mówiąc prościej – operatorzy wciskają nam więcej na tym samym sprzęcie.
W grudniu zeszłego roku Urząd Komunikacji Elektronicznej postanowił przejechać 20 tysięcy kilometrów po polskich drogach (tak, tyle mamy szos) i zbadać jakość dostępu do internetu mobilnego u czterech największych graczy na rynku – Plusa, Play, T-Mobile i Orange. Aż 80 procent czasu samochód urzędu wykrywał aktywną sieć LTE, co teoretycznie oznacza, że większa część Polski jest już w zasięgu najszybszego możliwego internetu. Tyle teorii.
Wykonałem prosty test, polegający na zmierzeniu faktycznej szybkości mobilnego internetu w czterech miastach naszego pięknego kraju – Warszawie, Krakowie, Bielsku-Białej i Oświęcimiu. Co się okazało? Szybkość każdej z czterech największych sieci korelowała z ilością użytkowników i… konkretną porą. Najgorzej sprawa wyglądała około godziny 20 w samym centrum Warszawy (sic!). W każdym przypadku szybkość nie przekraczała 2 megabitów na sekundę, co uniemożliwiało jakąkolwiek grę sieciową lub oglądanie filmów na YouTube. Zupełnie inaczej było w Oświęcimiu. Ta sama pora, a rezultat jakby inny. Szybkość pobierania w granicach 25-50 megabitów gwarantuje pełną satysfakcję. Kraków i Bielsko mogą pochwalić się podobnym rezultatem, lecz występują zauważalne spowolnienia w godzinach wieczornych.
Wnioski? Zbyt duża ilość osób jednocześnie korzystających z sieci. Ogromne pakiety danych i różne gratisy np. nielimitowany Facebook zapychają obecną infrastrukturę. Przeraża mnie fakt, że pogoń za zasięgiem zaślepiła naszych rodzimych graczy, którzy zdają się mieć w głębokim poważaniu szybkość swojej najważniejszej usługi. Symboliczny jest ruch sieci Play, która postanowiła ograniczyć szybkość internetu w roamingu krajowym do 3 megabitów na sekundę z “konieczności poprawy jakości swoich usług”. Między wierszami jest to obawa o przeciążone nadajniki.
Nie jestem żadnym przeciwnikiem LTE. Uważam nawet, że ta technologia zwiększyła tempo rozwoju całego sektora mobilnego, jednak nie można bezkrytycznie patrzeć na wszystko co się wokół niej dzieje. Kolejne raporty chwalą polskich operatorów za zwiększenie zasięgu dostępu do LTE. OK, to duży sukces, lecz równie szybko powinna wzrastać jakość świadczonej usługi…
Drogie sieci – do dzieła!
ocena
