Jedna mała modyfikacja, a tyle szczęścia – tak pokrótce opiszę swoje parę miesięcy z wygiętym ekranem w smartfonie. Teraz, biorąc do rąk jakikolwiek inny telefon, mam wrażenie, że trzymam kawałek cegły.
Zakrzywiony ekran smartfona
Parę miesięcy temu stałem się szczęśliwym (yupi!) posiadaczem Samsunga Galaxy S6 Edge – pierwszego telefonu, który posiadał zakrzywiony ekran na bokach. W przypadku moich poprzednich słuchawek efekt “wow” mijał po parunastu dniach… Ot – kolejny przedmiot w kieszeni. Jednak tym razem trwał on… w sumie trwa nadal. Za każdym razem, biorąc do ręki koreańskiego przyjaciela, zastanawiam się, jak można było do tej pory projektować – i sprzedawać – identyczne prostokątne urządzenia, gdzie jedyną różnicą było pokolorowanie obudowy.
Przykładowa oferta z Samsungiem Galaxy S6 Edge za 1919 zł:
Nie jestem żadnym zbzikowanym fanem Samsunga. Co więcej – jako jedna z nielicznych osób potrafię dostrzec zalety (i wady huehue…) innych smartfonów. Jednak tak proste i fantastyczne rozwiązanie, jakim jest zakrzywiony ekran, potrafi oderwać wzrok od codziennych rzeczy i wznieść moją intuicję na zupełnie inny poziom.
Przykładowa oferta z Samsungiem Galaxy S7 Edge za 2416 zł:
Jeśli miałbym porównać innowacyjność tego rozwiązania do czegokolwiek, to z pewnością przytoczyłbym pilota do telewizora. Wyobrażacie sobie, że jeszcze nie tak dawno temu, aby zmienić kanał w pudle trzeba było: odłożyć piwo, wstać z fotela, przejść przez pokój, przełączyć, wrócić, usiąść i ponownie sięgnąć po piwo? Teraz wystarczy podnieść rękę i kliknąć w klawisz. Prawda, że proste? Tak samo sprawa wygląda w przypadku wygiętego wyświetlacza. To prawdziwy gamechanger, który już jest kopiowany przez największą konkurencję.
Co jest takiego fajnego w tym gadżecie? Prostota, wygoda, a przede wszystkim cała rzeka miodu płynącego z możliwości gładzenia telefonu po obrzeżach. Daje to praktycznie wszystko – po prostu wyciągam telefon z kieszeni, przesuwam kciukiem po boku, a telefon od razu raczy mnie aktualną godziną, pogodą, wykresami akcji na giełdzie, lub dowolną inną informacją, jaką sobie ustalę w opcjach. Jakie to świetne!
Przykładowa oferta z Samsugiem Galaxy S8 za 899,99 zł:
Na początku był chaos. Krzywa część ekranu służyła raczej jako szpan dla znajomych, a nie użytkową część smartfona. Z biegiem czasu Samsung zaczął udoskonalać swój patent, aż do prawdziwej perfekcji. Docenili to nawet sami akcjonariusze firmy i zmusili ją do stworzenia telefonu bez wariantu z tradycyjnym wyświetlaczem – i tak powstała Galaktyka numer 8.
Powtarzam – nie jestem fanem Samsunga. Ba, jakby mi ktoś zasponsorował Jabłko, to z pewnością bym się skusił. Jednak za stworzenie skurwiałego (ang. curved – zaokrąglony) ekranu należy się pomnik. I basta.