
Polska to dziwny kraj. Z jednej strony lubimy brać z Unii Europejskiej kasę, ale jak zaczynają wymagać, to określamy ją (przynajmniej niektórzy z nas) najbardziej kwiecistymi przymiotnikami. Darmowy roaming, czyli zniesienie dodatkowych opłat za rozmowy, SMS-y i internet za granicą, miał być jedną z najlepszych decyzji Brukseli ostatnich lat. I co? Polscy operatorzy postanowili – zgodnie z tradycją – zbuntować się i przygotować ofertę pt. „jak wydoić jeszcze więcej od swoich klientów”.
A miało być tak pięknie
Historia dofinansowania rozwoju sieci GSM w naszym kraju jest starsza od dębu Bartek w kieleckim. Praktycznie każdy operator otrzymał z Unii wiele setek (jak nie miliardów) euro na inwestycje polepszające nasz byt np. budowę masztów LTE. Oczywiście każdy prezes był wtedy niezwykle zadowolony z faktu kolejnych przelewów na konto firmowe. I wtedy pojawił się pewien ktoś, kto postanowił ulżyć nam, czyli klientom – Komisja Europejska.
W zeszłym roku zapadła decyzja. Każda firma świadcząca usługi telekomunikacyjne w Unii Europejskiej musi znieść horrendalne opłaty roamingowe. Przyznam szczerze, że jako osoba często podróżująca po Naszym Wspólnym Domu, uważałem tę decyzję za największy przejaw genialności unijnych urzędników. Moją radość mąciła obawa o typowe polskie podejście do sprawy, czyli „jak zrobić, żeby nie stracić” – nieśmiertelną ideę 99% rodzimych telekomów.
Parę dni temu operatorzy zaprezentowali swoje cenniki roamingowe, które miały zostać dostosowane do nowego prawa, wchodzącego w życie w czerwcu. I tu się zaczyna prawdziwa jazda bez trzymanki. Dlaczego, pomimo nalegań, próśb, błagań, ba – nawet groźby ogromnej kary finansowej ze strony Komisji, nasze sieci postanowiły puścić w niepamięć pieniądze, które otrzymały od tego samego podmiotu i… nie potrafiły napisać wielkiego zera w każdej tabelce cennika? Dlaczego każą nam, klientom płacić za coś, co powinno być DARMOWE?
Tylko prezesi Orange zdecydowali się całkowicie znieść opłaty za możliwość rozmawiania za granicą. Każdy inny operator postanowił po swojemu zinterpretować pojęcie „Darmowego Roamingu”, czego efektem jest dość wymowne podejście do sprawy – my ci pozwolimy gadać po Europie, a ty nie będziesz pytał dlaczego musisz za to (w dalszym ciągu) płacić. Prawda, że fajnie?
Na nasze szczęście pewne mechanizmy w Unii zadziałały tak, jak powinny – w ciągu zaledwie parudziesięciu godzin od przedstawienia propozycji nie do odrzucenia, Komisja i Urząd Komunikacji Elektronicznej pokiwała palcem i zagroziła wprowadzeniem astronomicznych kar finansowych na poczet Plusa, T-Mobile i Play. Efekt? Każdy z powyższych bardzo szybko wydał oświadczenie o chęci dostosowania swoich cenników i polubownym zakończeniu sporu.
Nie powiem, ale od dziś będę bardzo skrupulatnie czytał każdą gwiazdkę w cennikach podsuniętych pod moje lico. Panowie – nie można było tak od razu?